pevniak
Dołączył: 10 Lut 2006 Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 3 WDH "Lupus Mare"
|
Wysłany: Wto 13:38, 11 Kwi 2006 Temat postu: Sprawozdania z MTO |
|
|
no więc ... tak sobie pomyślałam, że w sumie to fajnie by było umieścić gdzies te nasze sprawozdania, skoro już je napisaliśmy i zajęło nam to trochę czasu :] Zamieszczam sprawozdanie naszego patrolu "Pisuary" - sama pisałam ... no, może z "drobną" pomocą druha M., ale ciiii
ODDELEGOWANI DO AKCJI
DZIEŃ PIERWSZY, Sobota 8.04.2006r.
-baza wypadowa (błoto przed hufcem), godzina 7:59 GCT+1
Pisuary wyruszają na poszukiwanie STARTu. Naszą misję rozpoczęliśmy jazdą butelkowoszarym (niektórzy mówią, że jest on zielony ) WOLTZWAGENEM
Po otrzymaniu stosownej odprawy od naszych oficerów, wyruszyliśmy na trasę z opóźnieniem około pięciu jednostek czasowych wyrażonych w minutach.
Godzina 9:30 GCT+1
„Gdzie my ******* jesteśmy ?? ”
Czy te azymuty są wyznaczone w przeciwnym kierunku do kierunku marszu – tego nikt nie wie. Jakimś cudem w końcu dotarliśmy do punktu oznaczonego numerem 1. Chemiczny – powiało grozą...
>> Ze względu na obowiązującą nas tajemnicę wojskową, szczegółów misji nie ujawniamy <<
Godzina 10:48 GCT+1
„...Podobno szczęśliwi czasu nie liczą...”
Brygada z różowego jeepa ( lub też po prostu „Pisuary”) brnie przez las ...
W TYM MOMENCIE GDZIEŚ DALEKO W CYWILIZACJI DWAJ NASI AGENCI MODLA SIĘ ZA NAS W KOŚCIELE... ale nawet te modły nie pomogły , gdyż jeden z naszych dzielnych żołnierzy podczas działań obronnych zostawił swój ekwipunek na ostatnim punkcie – czego jeszcze nikt nie zauważył .
Godzina 11:02 GCT+1
„Czy ktoś wziął wodę ??”
W pewnej chwili okazało się, że nikt z naszych ludzi nie wziął żadnej płynnej substancji, którą moglibyśmy się napoić. „Trochę nas suszy...”
Godzina 11:32GCT+1
- gdzieś w lesie..., nawet nie chce mi się sprawdzać która godzina...
„Widział ktoś mój plecak ?”
Tak jak zostało wspomniane wcześniej – jeden z naszych agentów właśnie spostrzegł, iż jego plecak nie znajduje się na jego plecach, tylko najprawdopodobniej został zakamuflowany na ostatnim punkcie.
MAŁA RETROSPEKCJA –albo i nie... po prostu trzeba było wrócić się po pozostawiony bagaż. <podaruję sobie tą żenującą sytuację >
Godzina... (chmmm... kogo to właściwie obchodzi ?? )
Idziemy przez las... Jedyne napotkane punkty orientacyjne to kamienie, liście, drzewa, krzaki, drzewa, patyki, drzewa, drzewa ...
Aaaaaaa – usłyszeliśmy krzyk (znak, że zbliżaliśmy się do naszego kolejnego celu). Pomimo usilnych prób, nie udało nam się zabić tej okazałej (w przeciwnym słowa tego znaczeniu) symulantki. Akcja ( nie wiedzieć czemu ) powiodła się.
Godzina 12:09 – idziemy dalej ...
Godzina 12:12 – wciąż idziemy ...
Godzina 12:14 – „...czy to się kiedyś skończy?”
Godzina 12:23 – „ mam głupie pytanie – widział ktoś jakikolwiek lampion??”
Po trudach leśnego, czterdziestominutowego „spacerku” zaczęliśmy powoli stwierdzać, ze chyba jednak nie wiemy gdzie mamy dalej iść.
- gdzieś pod jakimś drzewem, godzina 13:06 GCT+1
Dzwoni telefon - „ Nooo – to gdzie jesteście?” – tajemniczy, melancholijny głos zadał nam pytanie, na które ciężko było sprecyzować jednoznaczną odpowiedź. ( Nasze dwie agentki, które miały do nas dołączyć właśnie zastanawiają się jak to zrobią ).
-miejsce zborne – punkt sprawnościowy, gdzieś na jakimś polu, godzina 13:19 GCT+1
„pomożecie – pomożemy”
Nasze kobiety – tzn. po prostu wspaniałe agentki dojechały do nas, by pomóc nam w wykonaniu tej jakże trudnej misji. Teraz powodzenie misji nie stało już pod tak wielkim znakiem zapytania – było nas pięcioro :]
„... jak wiszę – nie dyndam „
Jedyne co mam do powiedzenia o punkcie sprawnościowym , to stwierdzenie „żadna lina nie jest zła, ale nikt nie powiedział, ze jest dobra...” oraz „skoki pod tygryskiem – to jest to”
- nadal w lesie, tym razem w jakimś rowie , godzina 14:59 GCT+1
„Do czego to służy ????” – zostaliśmy kompletnie ( UWAGA! Trudne słowo !) zdezorientowani pytaniem pewnych „Robali”. Jednak okazało się, ze nawet wojsko potrafi napisać na etykietkach co jest czym i jak tego użyć (ale powiem w tajemnicy, że znalazłoby się wiele zastosowań do tych cudów z korbką ).
Dumnym krokiem ruszyliśmy dalej przez las: biegały wiewiórki, wieś miała CHARAKTERYSTYCZNY zapach, jeździły traktory, żabki skakały, ale strażaków i punktu P-POŻ ani widu ani słychu...
Przy drodze na skraju lasu – godzina 15:26 GCT+1
Armia Zbawienia ( Armia Pana czy jak kto woli po prostu – Pisuary) wkroczyła do akcji ratowania płonącego patyka - szczegółów misji nie możemy zdradzić, ale podsumowaniem punktu jest zdanie „Zobaczcie jacy jesteśmy fajni.”
Po zakwaterowaniu usadziliśmy się na materacach w szkole, która miała stać się naszym domem do kolejnego poranka. Około 16:42 odbył się przegląd wojsk. Dowódca wydał rozkaz w myśl którego teraz wszystkie pułki siedzą sobie i wymyślają podobne sprawozdania.
- korytarz, godzina 16:57 GCT+1
Wielki wódz coś tam krzyczy i gwiżdże, ale w zasadzie nikt nie zwraca na to uwagi – Mrówka Z. przyniosła czekoladę.
- pole minowe przed miejscem zakwaterowania, godzina 17:11GCT+1
Dowódca o inicjałach AA dał nam kolejne zadanie – „ Spróbujcie ulepszyć naszą musztrę”. Wszyscy grzecznie zastosowali się do tego polecenia i przez następne kilkadziesiąt minut w powietrzu latały jajka, które ulepszały zwykłą musztrę na musztrę z jajem.
Łazienka – czas mycia
„Widział ktoś może Łobocką ??” Łobocka po raz kolejny robiła sobie z nas żarty i stanęła bokiem
-hol przy dziwnych komnatach, godzina 21:39 GCT+1
„czas na coś dla ducha...”
Po zaspokojeniu potrzeb ciała, nadszedł czas na zaspokojenie potrzeb duszy, a mianowicie na zapoznanie się z resztą jednostek i ich skeczami.
-miejsce spoczynku, godzina 00:13 GCT+1
„idziemy” „spać” - dobry żart...
-miejsce spoczynku, godzina 1:30 GCT+1
„Pobudka, wstać, koniom wody dać...” – o ile znajdziemy jakiegoś konia to na pewno go po drodze napoimy Wyruszyliśmy na nocną misję – poszukiwacze kuli mądrości czy tam buławy , wkroczyli do akcji. Po tym wstępie odbyła się dopiero prawdziwa wojna. Oddziały „Arka” stoczyły krwawą, ale zaciętą walkę z wrogimi jednostkami. Bój rozstrzygnął wynik meczu 3:2 dla Arków.
DZIEŃ DRUGI
Niedziela, 9.04.2006r.
-baza operacyjna, godzina 7:00 GCT+1
„...i czego znowu mnie obudzili?”
I znów... „Wielki” dowódca oznajmił swym gromkim głosem, iż wstać już pora ...
- Główna kwatera operacyjna, godziny bardzo ranne Tu oficjalny meldunek kończy się, a reszta dnia zostanie przedstawiona w telegraficznym skrócie, w troszkę luźniejszej formie:
8:02 – Wielki AA daje 5 minut na umycie się 25 kobiet w jednej łazience
8:07 – Uświadamiamy Mu, że to nie był dobry pomysł.
8:18 – „Ludzki Pan...” – mamy 5 minut na spakowanie się i wyjście przed bazę.
8:30 – Komediantce zostaje złożony meldunek.
8:33 – Jakiś dziwny ludź wyszedł na środek placu i zaczął wyczytywać wyniki -chyba skądś go znam
8:34 – zaczyna robić się zimno...
8:36 – Chyba nie musze wspominać, ze wygraliśmy
8:44 – jest w tym momencie, kończymy te bzdury.
„TO WSZYTSKO ZMIENIŁO NASZE ŻYCIE, STALIŚMY SIĘ ZUPEŁNIE INNYMI, LEPSZYMI LUDŹMI. TERAZ JUŻ NASZE ŻYCIE JUŻ NIGDY NIE BĘDZIE TAKIE SAME. POZNALIŚMY WIELU WSPANIAŁYCH LUDŹI I NAUCZYLIŚMY SIĘ WIĘCEJ NIŻ KIEDYKOLWIEK W ŻYCIU. DZIĘKUJEMY WAM, ŻE JESTYEŚCIE I ŻE TAK WIELE WAM ZAWDZIĘCZAMY... TO JEST POPORSTU NIESAMOWITE...”
M & M
Post został pochwalony 0 razy
|
|